Przeczytaj, proszę tę bajkę, a następnie pisemnie odpowiedz na parę pytań (mogą to być odręczne notatki). Sądzę, że zajmie Ci to ok. 5 minut.
A zatem…

Ojciec Maciej i dziadek Maciej nosili wąsy, à la Jowialski. Zwykle zamyśleni, trochę nieobecni, ciągle zajęci. Prawie cały czas spędzali w sadzie wśród ukochanych drzew, kwiatów i pszczółek. Czasem współpracujący, czasem zadziorni, ale zawsze uprzejmi i uśmiechnięci.
Syn i wnuk Maciej nie przepadał za „takim” życiem. On postanowił sprawdzić się i wziąć za bary ze światem. Zawsze zadbany, najlepszy, najsilniejszy, najbardziej zdeterminowany. Korporacja wysyłała go do oddziałów na całym świecie w celu dokończenia projektów „bez szans na ratunek”. Dostawał, wydawałoby się, sprawy beznadziejne, a jednak kończył każdy projekt. Czuł się wyróżniony tym zaufaniem i harował od rana do świtu.


Aż pewnego dnia, kiedy nic nie wskazywało na to, że będzie to dla niego wyjątkowy dzień – pojawiali się w jego pokoju pod koniec dnia dwaj koledzy z HR: elegancko ubrani, opanowani i cisi. Poprosili o oddanie: kluczyków i dokumentów od służbowego auta, laptopa, telefonu. Miał wstać i spakować się w ciągu 15 minut. Podali wypowiedzenie z pracy i podziękowali za współpracę. Trwało to może z pół godziny. Nawet nie miał czasu na zastanowienie się. Oniemiały, zdumiony, pełen strachu wyszedł z biura, w którym przepracował 15 lat.


Nie wiedział, co robi. Wsiadł w pociąg i pojechał na wieś do ojca i dziadka. W kieszeni miał butelkę wódki. W drodze na stację kupił linkę alpinistyczną. Nie miał siły, żeby rozmawiać. Po dotarciu na miejsce poszedł prosto do sadu, usiadł pod drzewem, zawiązał pętlę i pomyślał, że chciałby to mieć już za sobą. Kiedy wstał, żeby dokończyć dzieła – za plecami zobaczył dziadka Macieja. Ten uśmiechnął się do niego, wziął z jego rąk sznur, poklepał po plecach i powiedział:

– Cieszę się, że jesteś. Ale skąd wiedziałeś, że potrzeba sznura? Tu zobacz, wczoraj wiatr połamał gałęzie, które trzeba zabezpieczyć i obwiązać. Pomóż mi, a razem szybciej sobie z tym damy radę.

Maciej zrobił, co kazał dziadek, a potem poszli razem do domu. Dziadek nigdy nie pytał, a wnuczek nigdy nie opowiadał o tym, co się stało.

A kiedy zmarł dziadek Maciej, wnuk odziedziczył sad, ożenił się, urodziły mu się dzieci i tak jak on chodził i doglądał drzew. Jabłka z jego sadu pachniały miodem i miłością, a on pracował dla klientów z całego świata jako trener i mentor, w wolnych chwilach uprawiając sad. Dopiero teraz zrozumiał, że to, czego zawsze szukał, było tuż obok, za progiem.

Autor nieznany

I teraz pytania:

  • Co czujesz po przeczytaniu?
  • Co teraz wiesz więcej?
  • Jaka jeszcze mądrość płynie dla Ciebie z tej opowieści?
  • Co chcesz z tej opowieści wziąć dla siebie?

Udostępnij tej wpis

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
WhatsApp
Bożena Lewicka

Bożena Lewicka

Zostaw komentarz

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do Newslettera