Czy szczęścia można się nauczyć?

Nie tak znowu dawno temu na jednym z warszawskich blokowisk mieszkały po sąsiedzku dwie małe dziewczynki. Dwie Anie. Znały się od zawsze, ich rodziny były ze sobą blisko. Był między nimi tylko rok różnicy, wszystko robiły razem. Starsza Ania pochodziła z rodziny, w której nigdy niczego nie brakowało. U młodszej bywało z tym różnie. Z pozoru dziewczynki były bardzo podobne. Była tylko jedna cecha, która bardzo je różniła. Młodsza Ania była zawsze uśmiechnięta i cieszyła się z najmniejszych nawet rzeczy. Starsza do szczęścia potrzebowała o wiele więcej.

Był rok 1991, a może 1992. To w sumie nie jest istotne. Nadeszły wakacje. Starsza Ania wyjechała na obóz do Włoch. Zwiedziła Rzym i Wenecję, odpoczywała w pełnym słońcu nad Adriatykiem. Po powrocie zdążyła tylko przepakować swoje rzeczy, bo za chwilę wyjeżdżała już na kolejny obóz, tym razem do Grecji. Dziewczynki spotkały się po jej powrocie.

–Jak było? – spytała młodsza Ania, spodziewając się szczegółowych opisów miejsc, ludzi, zabawnych historii.

–W porządku. – odpowiedziała starsza.

–A ty co robiłaś?

–Nie uwierzysz! Tata zabrał mnie na jeden dzień do Sandomierza! Nie masz pojęcia, jak tam jest pięknie! Widziałam zamek, ratusz i byliśmy w katedrze! Zobacz, mam tu pocztówkę na pamiątkę, podoba ci się?

Różniły się też prezenty otrzymywane przez dziewczynki. Kiedy rodzice starszej Ani fundowali jej komputer, rolki czy kolejne wyjazdy do ciepłych krajów, młodsza dostawała kwiaty, które jej brat zerwał na pobliskiej łące. Czasem tata kupił czekoladę.

Nigdy nie było między nimi zawiści. Młodsza Ania cieszyła się równie mocno z prezentów starszej, a może nawet bardziej. Starsza Ania natomiast chętnie dzieliła się swoimi zabawkami czy słodyczami. W końcu i tak nie przykładała do nich wielkiej wagi.

I tak mijały lata. Rodzina młodszej Ani wyprowadziła się z miasta i dziewczynki straciły kontakt. Wpadły na siebie przypadkiem któregoś dnia jako dorosłe kobiety. Po gorączkowej wymianie uścisków i kiedy minęło już pierwsze zdziwienie tym nieoczekiwanym spotkaniem, usiadły i zaczęły rozmawiać.

Młodsza Anna z uśmiechem opisywała swojego kochającego męża i wspaniałą córeczkę. Mówiła o kredycie na mieszkanie, którego bank nie chce im udzielić, o swoich przygodach z poszukiwaniem pracy i o nadziejach na przyszłość.

Starsza Anna, jak zawsze, pokrótce streściła swoje życie. Dobry mąż, dwójka zdrowych i posłusznych dzieci, opiekunka do pomocy, dom na przedmieściach, grono zaufanych przyjaciół, możliwości kariery, jakie dało jej wykształcenie na najlepszych europejskich uczelniach.

–To wspaniale! Bardzo się cieszę, że tak ci się wszystko świetnie układa! Musisz być bardzo szczęśliwa! – wykrzyknęła radośnie młodsza Anna.

Na dźwięk tych słów starsza zamilkła, a w jej głowie zaczęły kłębić się pytania. Czy ja jestem szczęśliwa? Czy w ogóle się nad tym zastanawiam? Czego mi brakuje? Przecież mam wszystko…

A Ty? Co możesz wziąć dla siebie z tej historii?

Udostępnij tej wpis

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest
WhatsApp
Bożena Lewicka

Bożena Lewicka

Zostaw komentarz

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do Newslettera